Ofiary przemocy zgłaszające się mówią o swoim problemie chaotycznie, pomijają ważne fakty życiowe/te trudniejsze są wyparte na podświadomość/, tak jakby „pomniejszają” problem doznawanej przemocy /zamrożenie uczuć/.
Potrzeba kilku spotkań, aby nabrały zaufania do terapeuty, poczuły się bezpiecznie, że nikt ich nie ocenia, nie wartościuje, nie doradza. Potrzebują, aby ich ktoś wysłuchał. Z czasem same przypominają sobie te trudne sytuacje przemocowe –zaczynają świadomie kontaktować się z problemem przemocy, choć nieustannie czują się winne, pomimo iż żadne fakty nie wskazują na ich winę.
Okres odbarczania z poczucia winy jest długofalowy. Nawet, wtedy kiedy już się wydaje,
że dobrze się czują - poczucie winy wraca jak bumerang. Jest czas kiedy można spokojnie, powoli odtwarzać sytuacje przemocowe i związane z nimi koszty emocjonalne, jakie poniosła ofiara przemocy. To czas uświadamiania sobie wagi i złożoności problemu, ze zwróceniem uwagi jak bardzo cierpiały, jak dużo kosztowało ich to przeżyć frustrujących, odczuwając bezradność, bezsilność, ale i naiwnie wierzyły w samoistną przemianę ich sytuacji. Wszystkie dostępne dla nich środki, metody i zabiegi o zmianę ich losu nie przynosiły oczekiwanego spokoju, zmiany biegu życia.
Potrzeba wzmocnień pozytywnych, aby odzyskiwały swoją moc, energię do życia i nadzieję na lepsze jutro. Do końca nie dowierzają, że to one maja wpływ na zmianę. Krok po kroku należy pokazać, że odzyskują swoją moc i siłę.
Budowanie nowego porządku świata bez przemocy nie jest łatwe, tym bardziej, że ofiary żyły przez określony czas w rzeczywistości i wyczekiwaniu, nasłuchiwaniu, a więc w stanie tzw. „gotowości” na przyjęcie urazów. Ich organizm mobilizował się do przyjęcia urazów, znoszenia ich. Życie bez przemocy od dawna jest im nieznane. Trudniej jest im znosić atmosferę spokoju. To wywołuje niepokój, niepewność, zaburza również poczucie bezpieczeństwa, trudno jest się przestawić.
Potrzeba czasu do zaadoptowania swojego organizmu do nowej sytuacji. A jeszcze do tego wracają w postaci śladów pamięciowych urazy, zdarzenia przemocowe z przeszłości. Sytuacja przemocy była im znana, dlatego tendencja do powrotu do nich. Stąd niektóre kobiety wracają do mężów sprawców. Mają trudności w adaptacji nowej sytuacji spokoju, nic się nie dzieje, to też przeraża. Dlatego istnieje powiedzenie, „że one to lubią, lubią być bite, maltretowane’. Na zdrowo rozsądkowe myślenie nikt nie lubi być bity, poniżany. Dlatego
w terapii ważna jest koalicja ludzi wspierających ofiarę przemocy. Im więcej osób zaangażowanych we wsparcie, tym więcej nadziei, przekonania, ale i wiedzy na kogo
i w jakich sprawach mogą liczyć. Przerywa się wówczas izolację społeczną ofiary. Uczą się niezależności od sprawcy, zaczynają wierzyć w swoją sprawczość, w swoje umiejętności. Zaczynają mieć nadzieję, że poradzą sobie, że mogą odbudować swoją godność, tożsamość.
Ten okres budowania nowego dzisiaj, tu i teraz musi być na tyle długi, aby ofiary przemocy były przekonane i miały tę sprawczość, że potrafią się obronić przed przemocą. Wiedzą jak sobie z nią radzić, gdzie szukać pomocy, wsparcia, gdy przychodzi kryzys. Uczą się, że kryzys też ich wzmacnia, gdy go pokonają.
Jest okres budowania wiary i przekonania w swoje możliwości, umiejętności, adaptacji
do zmiany, do nowej sytuacji bez przemocy.
Odbudowanie poczucia bezpieczeństwa, sprawczości, mocy, siły do pokonywania trudności, do rozwiązywania swoich problemów. Wtedy mają przekonanie, że przetrwały „koszmarny okres przemocy”, a teraźniejsze problemy są błahe, są w stanie je pokonać. Mają wiedzę
i umiejętności, „wyposażenie psychiczne”, mają narzędzia w postaci mocy i siły, sprawczości do pokonywania trudności.
Adaptacja w nowej rzeczywistości winna trwać odpowiedni okres dla każdego taki, aby w doświadczeniach życiowych był asertywny, umiał rozpoznać co dla niego dobre, korzystne, co mu szkodzi, a co nie. Potrafi powiedzieć zgodnie ze swoim przekonaniem i sprawczością tak lub też nie. Potrafi korzystać ze swoich praw, potrafi określić swoje obowiązki.
Bierze odpowiedzialność za swoje życie i wybory.